Równowaga pomiędzy życiem, a pracą, staje się coraz częstszym tematem.
Work life-balance w życiu jest jak najbardziej potrzebny, ale gdy zaczniemy pasję przekształcać w pracę, nie będziemy musieli szukać takiej równowagi. Wiele ludzi zawsze na coś czeka, licząc, że jak to coś zdobędą, to ich życie się zmieni. Oczekujemy do emerytury, bo myślimy, że wtedy będziemy szczęśliwi i będziemy mieć czas. Gdy to już osiągamy, okazuje się, że mamy czas, ale nie mamy go z kim dzielić, nie jesteśmy już tacy młodzi i nasze zdrowie nie jest takie jak dawniej.
Tak naprawdę chodzi o to, żeby znaleźć również czas, na to, co sprawia nam przyjemność, niezależnie od natłoku obowiązków. Zamiast czekać do emerytury, róbmy sobie mini-emerytury, poprośmy o urlop i pojedźmy gdzieś na dłuższy weekend. Zacznijmy żyć pełnią życia, bez narzekania i odkładania rzeczy na później. Kiedy, jak nie teraz? Nigdy nie będzie odpowiedniej chwili.
Kiedy ostatnio robiłeś coś, co sprawia Ci przyjemność?
Kiedy ostatnio byłeś w kinie?
Kiedy ostatnio obdarowałeś bliskiego prezentem?
Kiedy ostatnio powiedziałeś komuś coś miłego i strasznie cieszyłeś się na reakcję tej osoby?
Kiedy ostatnio miałeś wolny wieczór i spędziłeś go z gorącą herbatą i książką?
Doskonale wiem, że tydzień ma 7 dni, a doba 24 godziny. Uważam jednak, że oprócz samej pracy, warto również znaleźć czas na przyjemności, po których nie będziemy robić sobie wyrzutów, że w tym czasie, mogliśmy zrobić wiele ważnych rzeczy. Możesz mi wierzyć bądź nie, ale takie małe przyjemności w tygodniu, wpływają świetnie na codzienną efektywność i organizację czasu.
Pod pojęciem work-life balance, rozumiem, że czasami warto odpuścić i zrobić sobie wolne. Nauczyła mnie tego pewna historyjka o drwalu:
„Był sobie kiedyś drwal, który zgłosił się przy wyrębie lasu. Majster dał mu topór i pokazał część lasu do wycinki. Pierwszego dnia udało mu się ściąć dziesięć drzew. Gratuluję Ci – powiedział majster. Zadowolony pochwałami, postanowił następnego dnia wyrąbać więcej. Położył się wcześnie spać i wstał o świcie. Niestety, udało mu się ściąć tylko sześć drzew. Następnego dnia, położył się jeszcze wcześniej. Wstał skoro świt, gdy wszyscy spali. Udało mu się ściąć pięć drzew. Przez kolejne dni było coraz gorzej. Doszło do tego, że im mocniej się starał i poświęcał, ścinał coraz mniej drzew. Ostatniego dnia, przez pół dnia męczył się z drugim drzewem. Zaniepokojony, poszedł do majstra. Powiedział, że stara się bardzo mocno, wysypia się jak nigdy, ale wciąż nie może pobić swojego rekordu z pierwszego dnia. Majster się go zapytał – kiedy ostatni raz naostrzyłeś swój topór? Naostrzyć, nie miałem czasu, byłem zbyt zajęty ścinaniem drzew.”
Ambicje w życiu są ważne, dążenie do perfekcji, w tym co robimy również, ale przy tym pędzie nie zapomnijmy „naostrzyć siekierki” :). Takie właśnie naostrzenie siekierki, jest być może tym, czego Tobie brakuje?