Ciemne strony programowania…

Zawód programisty od wielu lat wiedzie prym na rynku pracy. Kojarzy się z zatrudnieniem w dużych firmach technologicznych, dobrymi zarobkami, benefitami, przywilejami, tajną i pożądaną wiedzą. Wszystko to brzmi bardzo kolorowo, warto jednak uzmysłowić sobie, że kodowanie, niesie za sobą także kilka wad…

Po pierwsze – wielogodzinne spędzanie czasu przed komputerem. Nie ukrywajmy – nie da się tego uniknąć. Oczywiście w idealnym świecie każdy przestrzegałby wszystkich przepisów BHP, ale powiedzmy sobie szczerze – większość z nas o nich nie pamięta. Programiści godzinami siedzą przed komputerem, w niekoniecznie prawidłowych pozycjach, rzadko robią sobie przerwy, mają wokół siebie minimum 3 monitory, w które wpatrują się godzinami. Co to powoduje? Bóle kręgosłupa, garbienie się, urazy, zespół cieśni nadgarstka, zmęczenie i przesuszenie oczu, pogorszenie wzroku, a osobom, które stronią od aktywności fizycznej, grozi otyłość.

Po drugie – konieczność ciągłego kształcenia się w szybkim tempie. IT to jedna z najszybciej rozwijających się branż. Równolegle w wielu krajach i na wielu płaszczyznach. Musimy stale nadrabiać wiedzę z języków programowania, systemów operacyjnych, metod, procesów… A dodatkowo wykazywać się umiejętnościami miękkimi, które sprostają coraz większym wymaganiom pracodawców. Jeśli nie nadążasz, w pewnym momencie możesz po prostu wypaść z gry.

Po trzecie – stres. Ze względów wymienionych w punkcie drugim oraz z powodu ponoszenia ogromnej odpowiedzialności. Banki, płatności, systemy medyczne, bazy danych, algorytmy, obliczenia – zakres działań programistów jest ogromny. Wyobrażanie sobie co może spowodować błąd w wyliczeniu parametrów lotu samolotu?

Po czwarte – ciągłe bycie w cieniu. Programistę w tym zakresie zrozumieją tylko inni programiści i bardzo bliskie osoby. Zwłaszcza programistów zajmujących się back-endem. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, czym się tak do końca zajmujemy i za co odpowiadamy. Zazwyczaj przypominają sobie o nas, kiedy coś nie działa tak, jak powinno. 🙂

Po piąte – terminy, deadline’y, nagłe wypadki. Czasami jeden mały błąd może zawalić pracę całego systemu, który z kolei trzyma w ryzach inne, ważne, duże projekty. Wówczas nie liczysz, ile nadgodzin spędziłeś już w pracy, jaki mamy dzień tygodnia. Każda minuta twojej pracy jest na wagę złota, a stres i odpowiedzialność potrafią dać nieźle w kość.

Mimo wszystko lubię swoją pracę. Jest wymagająca, ale staram się dostrzegać w wadach także zalety – uprawiać sport, aby nie zasiedzieć się za mocno, wyzwania zawodowe traktuje jako powód do nieustannego rozwoju, a kolejne stresujące sytuacje powodują, że uczę się na błędach i staję „mocniejszy” niż wcześniej. Myślę, że to zawód dla osób wytrwałych, żądnych ciągłego rozwoju z dobrą samodyscypliną.

Czy dodalibyście coś do moich wypowiedzi? A może macie inne spostrzeżenia i z czymś się nie zgadzacie?

Facebook
LinkedIn